Badania na Polakach. — Borelioza to podstępna choroba, którą trudno zidentyfikować, bo przez wiele lat może rozwijać się w ukryciu — mówi prof. Szuster-Ciesielska. Obecnie nie jest dostępna żadna szczepionka przeciw boreliozie. Poprzednia — preparat o nazwie Lymerix — została wycofana w 2002 r. po serii niepochlebnych opinii.

Środa, 19 maja 2021 (18:41) Zalecane jest podanie drugiej dawki szczepionki Comirnaty przeciw Covid-19 po upływie co najmniej trzech tygodni od pierwszej - przekazał PAP w środę Pfizer Polska. PAP zapytała koncern o doniesienia na temat wydłużania w niektórych krajach czasu między podaniem dawek szczepionki, a także o to, czy firma prowadzi własne badania wpływu zmiany odstępów między zastrzykami na skuteczność preparatu. Biuro prasowe Pfizer Poska przekazało, że zgodnie z zapisem umieszczonym w charakterystyce szczepionki Comirnaty producent zaleca podanie drugiej dawki preparatu po upływie 3 tygodni od pierwszej dawki. Osoby, które otrzymały pierwszą - jak wskazano - powinny otrzymać drugą, aby ukończyć cykl szczepienia. Firma podnosi, że zalecenia dotyczące alternatywnych schematów dawkowania pozostają w kompetencji organów odpowiedzialnych za służbę zdrowia i mogą uwzględniać rekomendacje wynikające z potrzeb zdrowia publicznego. Jako firma biofarmaceutyczna, działająca w branży wysoko regulowanej, nasze stanowisko jest oparte na treści charakterystyki produktu leczniczego i na wskazaniach uzgodnionych z organami regulacyjnymi oraz na danych pochodzących z naszych badań fazy 2/3 - wskazał koncern. W informacji dla PAP podano, że badanie fazy 3, prowadzone przez Pfizer i BioNTech nad szczepionką przeciw Covid-19, zostało zaprojektowane w celu oceny bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki po podaniu dwóch dawek w odstępie 21 dni. Bezpieczeństwo i skuteczność preparatu nie były oceniane w przypadku innych schematów dawkowania, ponieważ większość uczestników badania otrzymała drugą dawkę w czasie określonym w założeniach badania - przekazano. I chociaż decyzje dotyczące alternatywnych schematów dawkowania pozostają w kompetencji organów odpowiedzialnych za służbę zdrowia, Pfizer uważa, że jest niezwykle ważne, aby organy służby zdrowia prowadziły nadzór nad wszelkimi alternatywnymi schematami podawania preparatu oraz upewniły się, że każdy zaszczepiony otrzymał maksymalną możliwą ochronę, co oznacza uodpornienie dwoma dawkami szczepionki - podkreślono. W charakterystyce produktu leczniczego szczepionki Comirnaty wskazano, że jest ona podawana domięśniowo po rozcieńczeniu jako cykl dwóch dawek (0,3 ml każda) w odstępie co najmniej 21 dni. Dowody na skuteczność szczepionki oparte są na badaniach, w których dawki podawane były w odstępie od 19 do 42 dni. W Polsce na mocy publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia schematów szczepień, od poniedziałku 17 maja 2021 r. dopuszcza się podawanie szczepionki mRNA Comirnaty od Pfizera w schemacie dwudawkowym przy zachowaniu odstępu od 35 dni (nie dłużej niż 42 dni). Wcześniej schemat mówił o szczepieniu z zachowaniem odstępu w granicach 6 tygodni. Włoski dziennik "Corriere della Sera" podał we wtorek, że jeśli przerwa między pierwszą a drugą dawką szczepionki Pfizer wynosi trzy miesiące, to organizm produkuje trzy razy więcej przeciwciał niż w przypadku, gdy podaje się je co trzy tygodnie. Gazeta wyjaśnia, że takie są wyniki najnowszych badań, które zostaną wkrótce opublikowane w jednym z prestiżowych pism naukowych. Nieoficjalnie wiadomo, że odkrycia tego dokonali brytyjscy badacze. Trzykrotny wzrost odporności dotyczy według nich przede wszystkim osób starszych. W styczniu br., brytyjski minister zdrowia Matt Hancock mówił, że z danych, jakimi dysponuje rząd Wielkiej Brytanii, wynika, że decyzja o zwiększeniu do 12 tygodni odstępu między podaniem pierwszej i drugiej dawki szczepionki przeciw COVID-19 firm Pfizer/BioNTech była słuszna. Na początku roku pojawiały się też informacje w europejskich mediach, że władze niektórych krajów zastanawiają się nad podawaniem obywatelom tylko jednej dawki szczepionki Pfizer/BioNTech, zamiast zalecanych przez producenta dwóch. W ten sposób chciałyby zaszczepić większą liczbę osób. Europejska Agencja Leków (EMA) akcentowała wówczas, że w celu uzyskania pełnej ochrony przed Covid-19 należy przestrzegać maksymalnego odstępu 42 dni między pierwszą a drugą dawką.

Szczepienie w przypadku ozdrowieńców jest więc rekomendowane przez lekarzy. Nie ma czegoś takiego, jak bezpieczeństwo po przejściu COVID-19. Dużo lepsza jest odpowiedź po szczepieniu, niż po przechorowaniu. Szczepionka daje immunogenność w 95 proc., a przechorowanie w 75 proc. - mówi dr Sutkowski na łamach WP.

Kiedy można się szczepić po covid-19? Ozdrowieńcom nie wystarczy jedna dawka Kiedy ozdrowieńcy muszą się szczepić przeciw covid-19? I czy wystarczy im tylko jedna dawka? Według zaleceń resortu zdrowia ci, którzy przeszli covid-19, mogą się szczepić nie wcześniej niż 3 miesiące od momentu uzyskania pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa. Badania wskazują, że w przypadku ozdrowieńców największą skuteczność daje jedna dawka szczepionki. Nie wszyscy jednak się z nimi zgadzają. Czy ozdrowieńcy po covid-19 muszą się zaszczepić? A jeśli tak, to kiedy dokładnie? Z badań opublikowanych na łamach magazynu "Nature Medicine" wynika, że pomimo przejścia choroby - muszą przyjąć szczepionkę. Nie mają oni stuprocentowej odporności, pomimo tego, że mieli wirusa SARS-CoV-2 Różnica pomiędzy ozdrowieńcami a tymi, którzy nie chorowali polega wyłącznie na tym, że ci pierwsi mogliby przyjmować wyłącznie jedną dawkę szczepionki. Ozdrowieńcy już po pierwszym zastrzyku nabierają odporności. Spis treściOzdrowieńcy. Kiedy mogą się szczepić po covid-19?Jedna dawka dla ozdrowieńców czy dwie? Zdania są podzielone Ozdrowieńcy. Kiedy mogą się szczepić po covid-19? Jak wyjaśnia w komentarzu dla Jarosław Rybarczyk z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia, w Polsce ozdrowieńcy są poddawani szczepieniu przeciw COVID-19 nie wcześniej niż 3 miesiące od dnia uzyskania pozytywnego testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 jedną dawką szczepionki. Osoby zaś, które chorowały wcześniej niż 6 miesięcy przed wystawieniem e-skierowania na szczepienie, będą szczepione jak osoby, które nie chorowały. W przypadku ozdrowieńców szczepienie stanowi drugi kontakt ich organizmów z antygenem, stąd dla zapewnienia właściwego poziomu odporności, wystarczające jest zaszczepienie takich osób jedną dawką szczepionki. Jeszcze inaczej jest w przypadku, osób, które zakaziły się koronawirusem już po przyjęciu pierwszej dawki szczepionki przeciwko covid-19. Wtedy zaleca się przyjęcie kolejnej dawki nie wcześniej niż 3 miesiące od momentu uzyskania pozytywnego wyniku testu na obecność wirusa SARS-CoV-2. Jedna dawka dla ozdrowieńców czy dwie? Zdania są podzielone O ile badania wskazują, że ozdrowieńcom wystarczy jedna dawka szczepionki, mogą się jednak pojawić wyjątki w tym zakresie. Zdarzają się przypadki pacjentów po ciężkim przebiegu COVID-19, którzy mają niski poziom przeciwciał, a osoby po bezobjawowym zakażeniu - wysoki. Innymi słowy, reakcja immunologiczna organizmu na SARS-CoV-2 wciąż jest właściwie niezbadana. - Musimy sobie zdawać sprawę, że przebycie zakażenia nie daje dobrej i długotrwałej odpowiedzi immunologicznej w każdym przypadku - niektórzy jej nie mają, przynajmniej jeśli chodzi o odpowiedź humoralną, czyli obecność przeciwciał neutralizujących. Natomiast nie ma żadnych przeciwwskazań, a nawet są wskazania, żeby taką odporność podbić. W związku z tym, wtedy takie osoby trzeba zaszczepić - komentował dla portalu prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UMed i ordynator I Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu oraz członek Rady Medycznej powołanej przez premiera Morawieckiego. - Przechorowanie to jest jednak wyindukowanie jakiejś odporności, dlatego można to potraktować jako pierwsze szczepienie. W tym momencie drugą dawką byłoby jednorazowe zaszczepienie. Podanie szczepionki jednokrotnie może wzmocnić ochronę organizmu przed zakażeniem być może nawet przez rok. Dopiero później takie osoby można by poddać podstawowemu dwudawkowemu szczepieniu - dodaje prof. Krzysztof Simon. dr Mirosław Oczkoś: Kaczyński ograł wszystkich [Super Raport] Sonda Czy badano Cię na obecność koronawirusa? 59,00 zł. Clodivac. zawiesina do wstrzykiwań; 1 dawka (0,5 ml) zawiera: nie mniej niż 40 j.m. toksoidu tężcowego, nie mniej niż 5 j.m. toksoidu błoniczego; 15 amp. 0,5 ml. IBSS BIOMED S.A. w Krakowie. b/d. Uwaga: ceny leków refundowanych są zgodne z przepisami obowiązującymi od 1 listopada 2023 r. Wątpliwości związane z COVID-19, szczepieniami i odpornością na koronawirusa nie opuszczają większości Polaków. W takich sytuacjach najlepiej słuchać ekspertów. o to, czy przed trzecią dawką szczepionki przeciwko COVID-19 warto zrobić test na przeciwciała, prof. Ernesta Kuchara, lekarza zakaźnika, pytała Beata Tadla, gospodyni programu Gość Radia ZET. Od 2 listopada wszystkie chętne dorosłe osoby będą mogły przyjąć dawkę przypominającą szczepionki przeciwko COVID-19 – tak zdecydowały polskie władze. Wielu z nas zastanawia się, czy to zrobić. Prof. Ernest Kuchar, prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, specjalista chorób zakaźnych, który był gościem Beaty Tadli w programie Gość Radia ZET, wyjaśniał czy warto robić testy na przeciwciała przed trzecią dawką, czy zaszczepieni ozdrowieńcy mogą zachorować na COVID-19 i czy osoba przeziębiona powinna przetestować się na Tadla: Czy przed przyjęciem dawki przypominającej (trzeciej lub drugiej) szczepionki na COVID-19 warto zbadać liczbę przeciwciał?Prof. Ernest Kuchar: Nie, nie warto. Z bardzo prostego powodu: ta informacja nic nie wnosi. Po pierwsze, nie można sprowadzać odporności tylko do przeciwciał. Przeciwciała nie wchodzą bowiem do komórki, więc jeśli wirus dostanie się do niej, to przeciwciała są bezradne, więc ich ilość nie ma znaczenia. O tym, jak przebiega choroba, decyduje odporność komórkowa, a tej się rutynowo nie bada – robi się to tylko w badaniach naukowych. Po drugie, tak naprawdę nie wiemy, ile dokładnie tych przeciwciał ma być, żeby ochronić nas przed wirusem, więc ta informacja nie ma praktycznego zastosowania. Najważniejsze jest to, czy przeciwciała są, czy ich nie ma. Porównałbym to do testu ciążowego: albo jest dodatni, albo ujemny. Więc popatrzmy na to w ten sposób. Wątpliwości budzi też często to, czy przechorowanie COVID-19 i zaszczepienie się przeciwko tej chorobie dobrze chroni przed zakażeniem Tadla: Czy często spotyka pan ozdrowieńców, którzy zaszczepili się, a mimo to ciężko przechodzą covid?Prof. Ernest Kuchar: To jest rzadkość. Szczepionka ma działanie ochronne, które oczywiście nie jest pełne, bo każdą ochronę można przełamać. Przy masywnym narażeniu może dojść do zakażenia. Natomiast działa też „terapeutycznie” w tym sensie, że łagodzi przebieg choroby. I to jest bardzo ważne, bo zakres objawów po zakażeniu koronawirusem jest bardzo szeroki: jedni przechodzą to zakażenie zupełnie bezobjawowo, a inni umierają. Od czego to zależy? Wirus jest przecież ten sam. Oczywiście, od organizmu. I od jeszcze jednej rzeczy, na którą mamy wpływ, czyli dawki zakażającej. Bo wiemy, że im więcej wirusów dostaniemy na początek, tym ciężej choroba przebiega. To logiczne, bo organizm musi zwalczyć bardziej licznego przeciwnika. Jeżeli dawka zakażająca jest mała, to i przebieg choroby jest łagodniejszy. Stąd nasz apel o noszenie maseczek, zachowanie dystansu. I choć maseczka w stu procentach nie chroni przed zakażeniem, to zmniejsza dawkę zakażającą, co może mieć decydujący wpływ na przebieg choroby, a także przeżycie jej lub nie. Co dzień mamy tysiące nowych potwierdzonych zakażeń, ale tak naprawdę jest ich zdecydowanie więcej. Prof. Kuchar szacuje, że nawet 5 razy więcej niż mówią codzienne oficjalne raporty resortu zdrowia, bo większość osób się nie testuje, bojąc się Tadla: Jeśli nam się wydaje, że to zwykłe przeziębienie, bo przecież jest jesień, to zrobić test na COVID-19 czy nie?Prof. Ernest Kuchar: Oczywiście, że tak! Nawet jeśli ktoś jest człowiekiem młodym bez chorób towarzyszących i wszystko wskazuje na to, że przejdzie zakażenie SARS-CoV-2 łagodnie, to stanowi zagrożenie dla innych. Powtarzam to wielokrotnie: choroba zakaźna nie jest chorobą osobistą. Dlaczego? Jak ktoś ma nadciśnienie, to jest jego problem, jak ktoś ma hipercholesterolemię czy chore nerki, to jest jego problem, ale choroba zakaźna cechuje się właśnie tym, że się przenosi i z tego powodu stanowi problem społeczny. Wyobraźmy sobie, że ktoś prątkuje. Czy chciałaby pani siedzieć w towarzystwie osoby, która ma świeżą gruźlicę i zaraża? To nie jest tylko jej problem, to jest problem społeczny. I tak samo jest z zakażeniami wirusowymi, w tym z COVID-19.
W krajach zachodnich częstość zakażeń maleje ze względu na szeroko rozpowszechnione stosowanie eradykacji, czyli leczenia antybiotykami według ustalonych schematów. Leczenie trwa od 10 do 14 dni. Stosuje się kilka schematów leczenia: 2 antybiotyki + preparat bizmutu + inhibitor pompy protonowej (IPP) lub terapia 3 antybiotykami + IPP
Autoszczepionka jest lekiem stosowanym czasem w sytuacji, gdy choroba nieustannie powraca nie poddając się leczeniu antybiotykiem. Jest to substancja przygotowana specjalnie dla danego pacjenta. Choć bywa bardzo skuteczna, to nie jest produktem leczniczym i może być użyta jedynie w ramach eksperymentu medycznego, leczniczego. Na jakiej zasadzie działa autoszczepionka i kiedy lekarz może ją przepisać? Autoszczepionka jest lekiem stosowanym czasem w sytuacji, gdy choroba nieustannie powraca nie poddając się leczeniu antybiotykiem. Spis treściJak działa autoszczepionkaJak powstaje autoszczepionkaW jakich przypadkach lekarz może zalecić autoszczepienieSkuteczność autoszczepionekDlaczego autoszczepionki wzbudzają kontrowersje? Autoszczepionka to preparat przygotowany z użyciem unieszkodliwionych bakterii, które są przyczyną nawracających infekcji u danego pacjenta. A więc najpierw pobiera się od chorego materiał pochodzący z ogniska zakażenia, następnie preparuje go tak, by mikroby zostały zabite i ponownie – najczęściej w postaci zastrzyku, ale ostatnio już także doustnie – wprowadza się je do organizmu. Ma to na celu pobudzenie układu odpornościowego i wytworzenie odpowiedzi immunologicznej pacjenta. Przy czym chodzi tu o tylko tego konkretnego pacjenta. Autoszczepionka, zwana także szczepionką własną, nie może być zastosowana w przypadku innych ludzi. Jak działa autoszczepionka Taki rodzaj szczepionki, podobnie jak w przypadku innych, "zwykłych", szczepionek produkowanych dla ogółu populacji, ma na celu wzmocnienie odporności organizmu. Jeśli dany pacjent wciąż zmaga się z powracającymi infekcjami, a za każdym razem leczenie polega na podawaniu antybiotyku, dzieją się dwie rzeczy. Po pierwsze bakteria, która wywołuje uporczywą chorobę jest już uodporniona na lek i w końcu przestaje on na nią działać. Po drugie – ten lek wpływa na inne bakterie, te, które stanowią naturalną florę bakteryjną chorego. W pewnym momencie jest ona kompletnie wyjałowiona, a co za tym idzie odporność pacjenta jest poważnie zaburzona. Autoszczepionka posiadająca w swoim składzie unieszkodliwione formy chorobotwórczych bakterii pobudza układ autoimmunologiczny do reakcji. Układ ten "widząc" intruza wytwarza przeciwciała. I gdy następnym razem w organizmie rozpanoszą się niechciane bakterie, będzie miał narzędzie do walki z nimi. Jak powstaje autoszczepionka Najpierw pobiera się od chorego, z ogniska zakażenia, materiał. Następnie jest on poddany analizie mikrobiologicznej, podczas której zostaje wyizolowana czysta hodowla bakteryjna. Określa się jej szczep i własności biochemiczne. Później drobnoustroje są zabijane poprzez zastosowanie roztworów fenolu, formaldehydu, wysoką temperaturą, promieniowanie lub wysokie ciśnienie. Równocześnie wykonuje się antybiogram, na podstawie którego ustala się odpowiedni antybiotyk. Cała procedura trwa około 4 tygodni. Gotową autoszczepionkę wprowadza się do organizmu chorego podskórnie lub doustnie w postaci kapsułek żelatynowych. Należy dodać, że leczenie autoszczepionką nie jest samodzielną formą leczenia, przeprowadza się ją jednocześnie np. z antybiotykoterapią celowaną. W jakich przypadkach lekarz może zalecić autoszczepienie Decyzja o terapii autoszczepionką może zapaść dopiero wtedy, gdy wszystkie inne sposoby leczenia zostały już wyczerpane i nie dają oczekiwanych rezultatów – infekcje wciąż nawracają. Szczepionka wytwarzana jest na zlecenie lekarza w ramach eksperymentu leczniczego, wszyscy jego uczestnicy muszą wyrazić zgodę na udział w tym eksperymencie, po zapoznaniu się z celami i skutkami. Dodatkowo, by móc zastosować autoszczepionkę, konieczne jest uzyskanie zgody niezależnej komisji bioetycznej. Skuteczność autoszczepionek Prawidłowo i odpowiedzialnie przeprowadzone terapie autoszczepionkami od dziesięcioleci cieszą się bardzo wysoką skutecznością. Zwłaszcza w kilku konkretnych chorobach: w nawracających zapaleniach szpiku kostnego w nawracającej czyraczności, gdzie zazwyczaj występuje jeden rodzaj bakterii, np. Staphylococcus aureus w leczeniu zmian trądzikowych, gdzie występuje jeden rodzaj Propionibacterium w leczeniu schorzeń układu oddechowego (zapalenia migdałków, zapalenie zatok) w leczeniu chorób układu płciowego i moczowego W schorzeniach wywoływanych przez kilka, czy nawet kilkanaście drobnoustrojów, wykonanie szczepionki jest już bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Materiał do preparatu trzeba pobrać w odpowiedni sposób i w odpowiednim momencie, np. przed rozpoczęciem chemioterapii, w początkowej fazie choroby lub – w stanach przewlekłych – w momencie zaostrzeń, w przerwie stosowania antybiotyków. Kolejnym warunkiem koniecznym do wykonania skutecznej autoszczepionki jest odpowiednio wykwalifikowany zespół specjalistów dysponujący wysokiej jakości sprzętem. A często, niestety, to ostatnie pozostawia wiele do życzenia i to stąd głównie biorą się zastrzeżenia co do skuteczności i w ogóle bezpieczeństwa stosowania autoszczepionek. Dlaczego autoszczepionki wzbudzają kontrowersje? O skuteczności autoszczepionki decyduje wiele czynników, jej skład, za co odpowiada precyzja diagnostyki mikrobiologicznej, poza tym forma i moment jej podania, a także odpowiednio dobrany antybiotyk, który stosuje się razem z autoszczepionką. Wielu lekarzy jest przeciwnych tej formie leczenia, gdyż często autoszczepionki wytwarzane są w niedoskonały sposób (poziom zaawansowania laboratorium, rodzaj sprzętu). Np. mogą zawierać jakieś zanieczyszczenia. Poza tym, z pobranego od pacjenta wymazu nie zawsze da się wyselekcjonować konkretny szczep zarazków, który spowodował zakażenie lub jest to bardzo trudne. Np. żeby uzyskać bakterie wywołujące zapalenie ucha wewnętrznego, trzeba by przedziurawić błonę bębenkową. Warto także dodać, że szczepionka opracowana w oparciu o zabite formy drobnoustrojów nigdy nie będzie tak skuteczna, jak np. szczepionka zawierające atenuowane (osłabione) drobnoustroje, choćby dlatego, że użyte tutaj bakterie nie namnażają się w organizmie, a tym samym nie prowadzą do efektywnej odpowiedzi immunologicznej. W wielu krajach Unii Europejskiej oraz w USA wytwarzanie autoszczepionek jest niedozwolone. W Polsce nie są refundowane przez NFZ (ich koszt to ok. 300 zł), nie ma też żadnego rejestru na temat ewentualnych skutków ubocznych autoszczepionek. Jest to forma eksperymentu medycznego, na który muszą wyrazić zgodę wszyscy zainteresowani, a więc pacjent lub jego opiekun prawny, lekarz i komisja bioetyczna. Objawy były na tyle silne, że udałam się do lekarza, który zdecydował o zastosowaniu antybiotyku. Po dwóch dniach od pierwszej porcji antybiotyku zaczęła mi się biegunka. Wydaje mi się, że to reakcja właśnie na ten lek, bo nie zjadłam w tym czasie nic nowego ani nieświeżego. Wiele osób, które przechorowały koronawirusa (tzw. ozdrowieńcy) ma wątpliwości, kiedy powinny zaszczepić się. Sami lekarze też zwracają uwagę na brak ścisłych uregulowań w tej kwestii. Kiedy więc ozdrowieńcy powinni udać się na szczepienie? I czy powinni przyjąć drugą dawkę?Skierowanie po 30 dniachTeoretycznie wszystko jest jasne. E-skierowanie na szczepienie przeciw COVID-19 otrzymamy automatycznie, jeśli minęło 30 dni od pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Oznacza to, że już w 31 dniu po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu możemy przyjąć szczepionkę. Przypomnijmy, że przed 17 maja na skierowanie trzeba było czekać 90 się, że wiele osób woli jednak odłożyć szczepienie w czasie, licząc, że mają odpowiednio wysoki poziom przeciwciał i tym samym są bezpieczni. - W naszym punkcie powszechnym zaszczepiliśmy już sporo ozdrowieńców - mówi lek. Szymon Bielonko, koordynator białostockiego punktu szczepień przy ul. Broniewskiego. - Niektórzy przychodzili dosłownie 2-3 dni po otrzymaniu skierowania, inni po 2-3 miesiącach. Mówili, że robili testy na przeciwciała, okazało się, że je mają i wobec tego woleli też:"Warunki umowy są skandaliczne" - ratownicy o nowej ofercie pogotowiaLekarze nie są zgodniSami lekarze zalecają krótsze lub dłuższe odstępy. W tej kwestii nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż ciągle prowadzone są badania nad efektywnością szczepień u swojej praktyce Szymon Bielonko uzależnia termin szczepienia ozdrowieńców od tego, jak przeszli zakażenie. Jak mówi, ci, którzy przechorowali COVID-19 bezobjawowo lub bardzo lekko, powinni szczepić się jak najszybciej. Natomiast osoby, które przeszły zakażenie ciężko, mogą dłużej poczekać z przyjęciem dawki - do 2-3 miesięcy po zakażeniu. Przeczytaj też:Prof. Flisiak o trzeciej dawce: twierdzenie, że firmy wywierają presję jest absurdemPodobnego zdania jest prof. Joanna Zajkowska, podlaska konsultant do spraw epidemiologii, która mówi, że w przypadku osób, które przeszły zakażenie ciężko, czas podania I dawki można wydłużyć nawet powyżej 3 miesięcy po Tak naprawdę to kwestia indywidualna. I zależy nie tylko od przebiegu COVID-19, ale też od dodatkowych obciążeń - zaznacza Bielonko. - Miałem pacjenta, który leżał pod respiratorem, ma dodatkowe schorzenia i na razie zwlekamy ze szczepieniem, czekając aż jego stan poprawi na przeciwciała nie są kryterium szczepieńProf. Zajkowska zwraca uwagę, że obecnie nie mamy określonych konkretnych poziomów przeciwciał, które byłyby wskazaniem dla szczepienia (lub odłożenia go w czasie).- Przede wszystkim nie mamy uniwersalnego testu, który szacowałby poziom przeciwciał. Mamy różne testy, które oznaczają przeciwciała w różnych jednostkach i są wykonywane różnymi metodami. Poza tym nasza odporność jest uzależniona nie tylko od przeciwciał. Składa się na nią wiele elementów. Także nie jest to decydujące też:Antyszczepionkowcy nachodzą punkty szczepień w Białymstoku. Hejtują też lekarzyPodlaska konsultant do spraw epidemiologii podkreśla też, że niektórzy pacjenci na początku generują bardzo wysokie poziomy przeciwciał, które jednak szybko Może się więc okazać, że takie osoby będą pozornie uspokojone i poczują się bezpiecznie. Ponadto mamy również grupę pacjentów, tzw. non-responders, którzy wcale nie generują przeciwciał po chorobie i takie osoby powinny jak najszybciej zaszczepić po pierwszej dawceProblematyczna dla lekarzy pozostaje też spora grupa pacjentów, którzy zachorowali na COVID-19 po pierwszej dawce Nie mamy wytycznych, jak podejść do takich przypadków - przyznaje Szymon Bielonko. - I nie jest to tylko nasz problem, ale na świecie również nie ma takich wyraźnych Zajkowska mówi, że u takich osób warto oznaczyć poziom Warto to zrobić nie po to, aby kogoś zdyskwalifikować, ale aby indywidualnie wyznaczyć termin szczepienia. Jeśli miano przeciwciał jest bardzo wysokie, można poczekać ze szczepieniem do 2-3 konsultant do spraw epidemiologii podkreśla też, że ozdrowieńcy absolutnie nie powinni rezygnować z drugiej ofertyMateriały promocyjne partnera
\n\n \n kiedy na szczepienie po antybiotyku
. 66 158 444 505 246 28 680 349

kiedy na szczepienie po antybiotyku