Aleksandra Ratajczak. Data utworzenia: 2 marca 2023, 15:45. Marcin Mrozek (46 l. ) z Buska-Zdroju jest pierwszym pacjentem w Polsce, któremu przeszczepiono serce od zagranicznego dawcy Rozstanie, reż. Asghar Farhadi, Iran 2011 Tytuł filmu niby mówi wszystko. Tak więc już w pierwszej scenie możemy się domyślać, o czym będzie ta historia. Simin i Nader – irańskie małżeństwo z czternastoletnim stażem – kłócą się w obecności sędziego. Ona chce wyjechać z kraju, on nie. Scenę oglądamy z perspektywy sędziego. Słyszymy jego głos, ale go nie widzimy. Patrzymy jego sędziowskimi oczami na spierających się małżonków. Nim zdążymy pomyśleć, jak trudno jest kobietom w krajach muzułmańskich, nim zdążymy osądzić mężczyznę, usłyszymy słowa Nadera, który mówi, że zgadza się na rozwód, jeśli żona bardzo tego chce. Negatywny obraz despotycznego męża zostaje złagodzony, już nie jest czarnym charakterem, no może jeszcze grafitowym. Gdy tłumaczy, że nie chce zostawić chorego na Alzheimera ojca, z grafitowego przechodzi w szary. A Simin z bieli uciskanej w patriarchalnym społeczeństwie kobiety, zostaje wzięta po lupę, bo czystość jej intencji ulega podważeniu. Kultura czy religia potraktowane marginalnie stają się jedynie tłem dramatu. Czy oni naprawdę chcą się rozstać, czy nie potrafią się porozumieć? Już na początku filmu zostaje zasiana wątpliwość. Jaki jest prawdziwy powód ich kłótni? Oficjalnie chodzi o wyjazd za granicę, a kością niezgody i swoistą kartą przetargową staje się ich córka Termeh. Matka bez niej nie chce wyjechać z kraju. Pakuje swoje rzeczy i wyprowadza się z domu. Córka jest dziwnie spokojna, jakby wiedziała coś więcej. Tylko staruszek z alzheimerem, przeczuwając tragedię, próbuje zatrzymać synową. Przygląda się temu owinięta w czador Razieh. Nader i Simin zatrudniają ją do opieki nad ojcem. To ich ostatnia wspólna decyzja. Odmienna wizja dobra Farhadi przedstawia nam dwie kobiety – niezależną Simin i bardzo religijną Razieh. Pierwsza jest w separacji, druga heroicznie próbuje utrzymać rodzinę, pomóc bezrobotnemu mężowi wyjść z długów i depresji. Choć tak się różnią i dokonują odmiennych wy-borów, nie są antagonistkami. Żadna z nich nie zostaje potępiona ani uznana za bohaterkę. Reżyser mówi, że ich konfrontacja to nie walka dobra ze złem, ale że obie są odmiennymi wizjami dobra. Twórca wykorzystuje tę sytuację do zbudowania współczesnej tragedii. Konflikt, który wybucha między dwiema pozytywnymi bohaterkami, sprawia, że widz nie wie, komu sekundować i z czyjego zwycięstwa się cieszyć. Daje jasno odczuć, że linia dobra i zła nie przebiega między bohaterami, ale w nich. Niby niepotrzebna scena wnoszenia pianina. Tragarze buntują się, ponieważ Simin powiedziała, że mają je wnieść na drugie piętro, a według nich to trzecie piętro (bo wliczają wysoki parter). Kto ma rację i czy to w ogóle istotne? Czy w takiej sytuacji można mówić o okłamaniu kogoś? A może o przekłamaniu lub odmiennej interpretacji? Ta krótka scena jest kluczem do czytania narastających nieporozumień i konfliktów w relacjach. Film jest utkany z codziennych zdarzeń i drobnych przeinaczeń. Pokazuje, jak perspektywa patrzenia i własne interesy stają się soczewką, przez której pryzmat oceniamy rzeczywistość. Widzimy, jak niuanse przekształcają się w niedopowiedzenia, półprawdy, przekłamania, kłamstwa. Twórca pozwala widzowi szukać granicy, która oddziela niezrozumienie od przemilczenia. Osądzanie, a nawet ocenianie i stwierdzanie z prze-konaniem: „ja bym tak nie zrobiła”, jest ciągle demaskowane. Reżyser odsłania coraz to nowe motywy działań postaci, tak, że w pewnym momencie nie możemy już dalej grać roli sędziego. Każde kłamstwo bohaterów ma swoje motywy, które na pierwszy rzut oka są altruistyczne, często z perspektywy bohatera zdają się jedynym słusznym wyborem. Gdy widz przestaje być sędzią i zaczyna szukać oparcia w którymś z bohaterów, może poczuć się pewnie jedynie na chwilę. Mistrzowsko prowadzone opowiadanie nie pozwala na zbyt długie sympatyzowanie z jedną postacią. W tym świecie nawet dzieci nie są niewinne. Lekcja relatywizmu Termeh do pewnego momentu była dla swoich rodziców kompasem, stawiając jednoznaczne pytania, przecinała pajęczynę niedomówień. W filmie przechodzi inicjację. Ojciec, który uczy ją zaradności i konsekwencji, dał jej także lekcję relatywizmu. Pokazał, że między twardymi faktami istnieją zmiękczające obraz uczucia. Nie zmieniają one rzeczywistości, ale optykę. Termeh jest pojętną uczennicą i w sądzie zeznaje fałszywie, aby chronić ojca. Po wyjściu z sali widzimy jej nieruchomą, już nie niewinną twarz, po której płyną łzy, jakby opłakiwała swoje wejście w świat półprawd. Pierwsze kłamstwo sprawia, że płacze się, niezależnie od intencji. Każda z filmowych postaci ma swoje motywy i balansuje między etycznymi niuansami a bezwarunkowym wyborem prawdy. Każdy u innych szuka źródeł swoich problemów. Nie pojawią się tu jednoznacznie źli i dobrzy bohaterowie. Dostajemy całą gamę szarości gestów, spojrzeń i postaw. Pomimo różnic kulturowych opowiadana historia jest uniwersalna i właśnie inny kontekst codzienności bohaterów uwypukla ten fakt. Poprzez widoczne różnice łatwiej zauważyć podobieństwa. Koran jest tu wykorzystywany instrumentalnie, staje się mniej lub bardziej poważnie traktowanym papierkiem lakmusowym dokonanych wyborów. Może dzięki takiemu podejściu do religii widzowi europejskiemu, przyzwyczajonemu do przysięgania na Biblię, łatwo jest przyjąć wizję świata przedstawionego w filmie. Tragedia współczesna tym różni się od antycznej, że tu bogowie nie ingerują, aby wymierzyć sprawiedliwość. Piekłem dla człowieka, jak mówił Sartre, jest drugi człowiek. Zimny egzystencjalizm w pozornie religijnym świecie. Realność zdarzeń podkreślają autentyczne teherańskie mieszkania i publiczne instytucje filmowane nerwowo, niemal dokumentalnie, przy czym, jak mówi reżyser, każdy kadr był starannie zaplanowany. Asghar Farhadi stosuje hitchcockowski tryb pracy: planuje scenariusz w najdrobniejszych szczegółach i kiedy jest gotowy, jak mawiał Hitchcock, „pozostaje tylko nakręcić film”. Wykorzystując tę metodę, może pozwolić sobie na żonglowanie szczegółami. Mistrzowsko pokazuje niespójność między słowami a gestami i reakcjami. Wykorzystuje suspens w budowaniu dramaturgii opowiadania. Dzięki temu jego film trzyma w napięciu jak thriller. Reżyser unika taniego symbolizmu. Umiejętnie buduje kadry, które dla widza wrażliwego na obraz stają się znaczące, lecz nie alegoryczne. Nawet tak jasny od samego początku tytuł traci swoją jednoznaczność. Gra niedopowiedzeń Sercem filmu jest portret małżeństwa. Autor demaskuje złudzenie, że można zaplanować czyjeś reakcje. Pokazuje relację jako proces, w którym trzeba być uczciwym. Bo zwykle wszystko się zaczyna od drobnego pęknięcia. Jak pisał Kundera: „Zlekceważona wartość i zdemaskowane złudzenie mają równie rachityczne ciała, są do siebie podobne i nic łatwiejszego, jak wziąć jedno za drugie”. Simin po 14 latach małżeństwa usłyszała, że jeśli chce – może odejść. Gdy mówi o tym, że Nader nie walczył o nią, płacze. Jeden kamyk zaczyna lawinę pozorów i niewypowiedzianych oczekiwań. Każde kolejne wydarzenie zmienia konstelację chęci i uczuć. Raz ona chce już wrócić, raz on chce skończyć tę sytuację, mówiąc: jedziemy do domu. Gra niuansów i niedopowiedzeń trwa nieprzerwanie, stając się narzędziem dekonstrukcji. Rozpad dokonuje się niejako mimo dobrej woli bohaterów, którzy nie są źli, tylko słabi, a przez to tak bardzo ludzcy, a nie filmowi. Asghar Farhadi odsłonił już swój talent w filmie Co wiesz o Elly? (2009), opowiadającym o tym, jak jedna egoistyczna decyzja nakręca spiralę kłamstw i niedomówień. Za Rozstanie został nagrodzony Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie i w pełni zasłużonymi owacjami na stojąco. Nie nakręcił filmu, który jest apoteozą relatywizmu, ale udowodnił, jak niebezpieczne są operacje na otwartym sercu. Tym bardziej, jeśli lekarz jest zarazem pacjentem. Aż chciałoby się zaśpiewać: życie nie teatr, lecz bez prób premiera i każda gra, szczególnie w tych najbliższych relacjach, może być początkiem tragedii, a każde nie na serio to trzymanie w ręku skalpela i udawanie, że nie można nim nic przeciąć. Twórca stawia mnóstwo pytań, lecz nie mówi, co zagwarantowałoby powodzenie operacji i czy w ogóle w takim świecie jest ono możliwe. Nie daje nawet jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co byłoby lekarstwem na miłość z wadą serca. Ufa widzowi. Maria Kastyak urodzona w 1982 r. – kulturoznawca, absolwentka filmoznawstwa na UJ, specjalizuje się w narracji filmowej i teorii filmu, zajmuje się malarstwem i pisze ikony. Wybierała i kupowała filmy dla Małe zmiany nowotworowe w sercu mogą przez wiele lat nie dawać żadnych symptomów. W prawie 70 proc. przypadków śluzaki serca powodują duszności, kołatania serca (niemiarowa, szybka akcja serca) oraz omdlenia. W około 30 proc. śluzaki serca dają niespecyficzne objawy ogólnoustrojowe, takie jak spadek masy ciała, przewlekłe To nie pierwsza tego typu regulacja. W 2009 r. rząd PO-PSL uchwalił ustawę, na mocy której emerytury dla byłych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa zaczęły być obliczane według niższego wskaźnika, czyli 0,7 proc. podstawy za każdy rok służby w latach 1944-1990, a nie 2,6 proc., jak wcześniej. Podstawową różnicą między jedną a drugą regulacją było to, że ta wprowadzona przez PO-PSL zabierała prawo do wyższej emerytury wyłącznie za okres PRL. Trybunał Konstytucyjny orzekł wówczas, że "każdy funkcjonariusz organów bezpieczeństwa Polski Ludowej, który został zatrudniony w nowo tworzonych służbach policji bezpieczeństwa, ma w pełni gwarantowane równe prawa z powołanymi do tych służb po raz pierwszy od połowy 1990 r., w tym równe prawa do korzystania z uprzywilejowanych zasad zaopatrzenia emerytalnego". Kolejną różnicą było to, że ustawa z 2009 r. nie zakładała obniżki świadczeń inwalidzkich, co spowodowało falę wniosków o ponowne badanie lekarskie w celu uzyskania orzeczenia o takim stopniu niepełnosprawności, który predysponuje do pobierania rent. Wysokość średniej emerytury funkcjonariusza po obniżce wyniosła ok. 2,3 tys. zł, a średnia renta resortowa wynosiła wówczas ok. 2,5 tys. zł (emerytura zwykłego Kowalskiego wynosiła 1,6 tys., a renta – 1,3 tys. zł). Mundurowi z czasów PRL walczą Mundurowi z czasów PRL obie ustawy nazywają represyjnymi i domagają się nowych regulacji. Jedną z aktywnych działaczek na rzecz zmian prawnych jest właśnie pani Danuta – oficer w stanie spoczynku, emerytowana kierowniczka sekcji w Wydziale Kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, obecnie członkini Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Szykując się do naszego wywiadu, słucham zapisu audycji radiowej, w której brała udział przed kilkoma dniami. Jej antenowym "przeciwnikiem" jest Leszek Duklanowski, członek PiS i przewodniczący Wojewódzkiej Rady Konsultacyjnej do spraw Działaczy Opozycji Antykomunistycznej oraz Osób Represjonowanych z Powodów Politycznych. "Pan się na mnie mści za własne niedogodności życiowe!", "To wy byliście sługusami sowieckiego systemu!", głośnik trzęsie się z emocji, a ja myślę, że wśród obecnych 20— i 30-latków temat emerytur dla byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa poruszany jest na średnio porywających spotkaniach towarzyskich. Bywa, że między piwem a piwem ktoś rzuci znużonym głosem: "Ale że sekretarkom też zabrali…". "Albo tym, którzy łapali złodziei, przecież ktoś musiał łapać złodziei", odpowie ktoś inny. "I dobrze, ja bym im zabrał wszystko", utnie ktoś trzeci. Podczas gdy młode pokolenie nie przejawia większego zainteresowania problemem, dla przedstawicieli starszych pokoleń stanowi on otwartą ranę, z której sączy się poczucie krzywdy, bez względu na to, czy nosili mundur, czy znaczek Solidarności. "Wielu ludzi może nie doczekać sprawiedliwości". Kontrowersje wokół "ustawy dezubekizacyjnej" Zwłaszcza jeśli twierdzą, że służbie demokratycznej policji oddali całe swoje życie. – Porozmawiam z panią, ale mam prośbę. Warunek w zasadzie. Że nie będę anonimowa. Ja się swojego nazwiska nie wstydzę i tego, co robiłam, też się nie wstydzę. Proszę pamiętać, żeby moje nazwisko się ukazało. Od tych słów Danuta Leszczyńska rozpoczyna swoją historię. A później kontynuuje: – Jest rok 1939. Brata mojej babci w Twerze mordują Rosjanie. Wcześniej służył w Nalibokach nad Niemnem jako szeregowy policjant. W historii mojej rodziny na zawsze zapisuje się jako bohater. Najpierw babcia opowiada o nim tacie. Później tato zostaje milicjantem. O pracy nigdy w domu nie mówi. Tylko o stryju zabitym w 1939. 46 lat później, w 1985, i ja zostaję mundurową. Mam 23 lata, gdy wstępuję do milicji. Mąż też milicjant. Przyjmują mnie do Sekcji B, czyli wydziału obserwacji, i kierują do Szkoły Chorążych Służby Bezpieczeństwa MSW w Warszawie. W "B" mam obserwować przestępców pospolitych. Oprócz mnie w sekcji same chłopy. Mąż podejmuje służbę wraz ze mną w tym samym wydziale. Zaczynamy pracować razem na zlecenia Wydziału Kryminalnego i Wydziału Przestępstw Gospodarczych. Pierwsza poważna sprawa – obserwacja grupy przestępczej, która kradnie futra z zakładu pracy w Goleniowie. Udaje nam się ustalić adres dziupli z kradzionym towarem i razem z mężem dostajemy premię. Dezubekizacja. Ustawa splamiona krwią Atmosfera w pracy świetna. Sami mężczyźni, a ja od dziecka lepiej dogadywałam się z mężczyznami. Nigdy nie doświadczyłam dyskryminacji. Nikt nie traktował mnie gorzej, bo jestem kobietą. Musiałam wykonywać te same czynności, które wykonywali panowie, bez względu na to, ile ciąż przeszłam. Nie było, że nie mogę pracować, bo w domu czekają dzieci. Żadnej taryfy ulgowej. Może dziś część kobiet nazwałaby to dyskryminacją? Może tak, bo w policji coraz więcej jest roszczeniowości. Panienki idą do pracy i zastanawiają się, na jaki kolor pomalować paznokcie. Albo biorą zwolnienie, bo dzieci chore. Za naszych czasów nie było, że dzieci chore. Jak się szło do służb, to życie prywatne poświęcało się na rzecz porządku publicznego. Czy ja swoje poświęciłam? Tak. Zdecydowanie. Mam troje dzieci. Nigdy nie byłam na urlopie wychowawczym. Po każdym macierzyńskim natychmiast – natychmiast! – wracałam do pracy. Pracowałam na pełnych obrotach. Potrafiłam wyjść z domu o siódmej, wrócić za kilka dni. Z dziećmi był mąż. Wiedział, że zwalczanie przestępczości to moje życie. Robił wszystko, żeby mi to umożliwić. Rozumiał, że jak jest zabójstwo, to Nuśka zostaje w pracy. Zarzuca mi się, że skończyłam Szkołę Chorążych, gdzie uczono, jak wydobywać informacje od więźniów politycznych. Może i uczono. Ja się szkoliłam z zakresu technik obserwacji i nie żałuję. Później szalenie mi się to przydało. Po 1990 r. awansowałam wielokrotnie. W 2005 r. stanęłam na czele sekcji do spraw zwalczania przestępstw narkotykowych i patologii społecznych Wydziału Kryminalnego KWP. Kilka miesięcy później doprowadziłam do zatrzymania największego w Polsce transportu BMK, czyli substancji służącej do produkcji amfetaminy. 441 litrów szajsu w 27 budowlanych beczkach. Z tego transportu można było wyprodukować 240 kg czystego narkotyku! A dziś w gazetach czytam, jak antynarkotykowi zatrzymali kogoś z dwoma gramami amfetaminy i śmiać mi się chce. "Na służbie starałam się być przede wszystkim człowiekiem" W 2006 r. pisała o mnie prasa. Na masce samochodu obezwładniłam faceta, który uprowadził i wielokrotnie zgwałcił 16-letnią dziewczynkę. Nie czekałam na wsparcie, po prostu go zatrzymałam. Zrobiłam swoje, naruszając procedury. Później okazało się, że to był seryjny gwałciciel poszukiwany w całej Polsce. Ja, proszę pani, na służbie starałam się być przede wszystkim człowiekiem. Do dziś pamiętam zatrzymanie grubego szczecińskiego dilera. Mężczyzna był poważnym przestępcą, a jednocześnie samotnie wychowywał synka z dziecięcym porażeniem mózgowym. Zadzwoniłam do brata zatrzymanego, który też był przestępcą narkotykowym. Powiedziałam: "Zajmij się bratankiem, bo w izbie dziecka sobie nie poradzi". Dwa dni później facet przyszedł na komendę razem z chłopczykiem i powiedział: "Ja wiem, że pani wie, co robię, i pewnie mnie pani kiedyś zatrzyma, ale dziękuję, że nie oddała pani chłopca". Gen. Czempiński odzyskuje emeryturę. Została obniżona przez ustawę dezubekizacyjną Takie miałam podejście do przestępców – traktowałam ich jak ludzi. Nie pozbawiałam godności, dlatego oni mnie szanowali. Wielu do dziś spotykam na ulicy. O, np. mężczyznę, który pobił ze skutkiem śmiertelnym kapitana statku. Ten mężczyzna dostał wyrok sześciu lat pozbawienia wolności. "Cześć, Danusiu, co tam u ciebie?", tak mnie wita, gdy spotykamy się na ulicy. Jak serdeczną koleżankę. Z byłymi przestępcami nieraz rozmawiam. Czasem widzimy się w parku, czasem w sklepie. Oni nie mają do mnie pretensji. Dlatego tak wielu z nich stało się moimi informatorami. Czy pani zdaje sobie sprawę, że po odejściu na emeryturę gros z tych źródeł nie miałam komu przekazać? Żaden policjant się tym nie interesował. Nie chciało im się weryfikować informacji i wykonywać skomplikowanej pracy operacyjnej. Przestępcy sami mówią: "Pani Danusiu, teraz to nie ma policjantów, z którymi da się rozmawiać". A dlaczego? A dlatego, że gardzą informacjami. Po ośmiu czy dwunastu godzinach kończą służbę i do widzenia. Nic ich nie interesuje. A ja tą służbą żyłam. W 2009 r., jesień to była, spacerowałam z moją suczką Pinią po osiedlu. Każdy w okolicy wiedział, że jestem policjantką. Nagle podleciała do mnie sąsiadka, mówi, że u niej w bloku w mieszkaniu na parterze coś się dzieje. Podejrzane typy, muzyka do późna. Chodziłam z Pinią pod ten blok, obserwowałam mieszkanie i szybko się zorientowałam, że to burdel, bo w niejednym w życiu byłam. Na dniach zebrałam ludzi, weszliśmy do środka. W środku dwóch alfonsów i kilka prostytutek, w tym dwie nieletnie. Jedna uciekinierka z poprawczaka. Odesłaliśmy. Druga – uciekinierka z patologicznego domu. Rodzina uznała ją za zmarłą. Justynka się nazywała. Przygarnęliśmy ją z mężem do siebie. Nie miała gdzie iść. Kilka tygodni Justyna była z nami, później wróciła na swoje dno. Za bardzo w ten świat wrosła, żeby dać się uratować. Później to jeszcze kilka miesięcy przepracowałam i poszłam na emeryturę. Był to dla mnie bardzo trudny okres. Przez pierwsze miesiące śledziłam rubryki policyjne wszystkich lokalnych gazet. Interesowało mnie, jakich dilerów zatrzymali i jaki burdel zamknęli. Śledziłam wszystko, tak jakbym jeszcze pracowała. Pamiętałam ksywy, ilości, miejsca zatrzymań. Później przestałam czytać, bo tylko się denerwowałam, że sama zrobiłabym to sto razy lepiej. Durna jestem, wiem, ale jakby ktoś powiedział: "Danka, wracaj do służby", to ja bym wróciła. Ze swoim doświadczeniem i kontaktami mogłabym w policji bardzo pomóc, ale mnie policja nie chce. Ustawa dezubekizacyjna. Tysiące odwołań od obniżki emerytur byłych funkcjonariuszy SB A decyzję o emeryturze podjęłam, bo relacje służbowe zmieniły się w polityczne. Jak inaczej wyjaśnić, że zwykły szary pracownik bez większych sukcesów i doświadczenia zostaje naczelnikiem? Nagle okazało się, że dla mnie, koleżanek i kolegów, którzy dla policji bardzo dużo zrobili, już miejsca nie ma. Że nie pasujemy do układanki. Najbardziej ze wszystkiego boli mnie niekonsekwencja. Emerytury i renty są przywracane generałom, a nam, funkcjonariuszom, którzy na nich zapieprzali, nie. I ludzie nagle nie mają z czego żyć. Na szczęście my z mężem mamy rodziców, ci jednak nigdy nie przypuszczali, że w wieku 80 lat będą dokładać dzieciom do życia. Czy pani słuchała ostatniej audycji w Radiu Szczecin? Tam mówili, że jestem bandytką, przestępczynią. Pomyślałam sobie, że chyba ludzie chcą nas zabić. Po prostu zabić, żebyśmy wszyscy zniknęli, bo już nie mamy racji bytu, skoro byliśmy w Służbie Bezpieczeństwa. Ja kochałam policję, a dziś państwo mnie represjonuje. Ustawy dezubekizacyjne to ustawy represyjne. Tę ostatnią mogę nazwać jeszcze ustawą śmierci, bo dla wielu koperta z listem MSWiA była wyrokiem. Moja koleżanka Ziutka podcięła sobie żyły. Po tym, jak jej mąż – policjant – się zastrzelił. Później druga koleżanka Józefa z Włocławka wraz z mężem popełnili samobójstwo. Napisałam do posłanki Krystyny Pawłowicz, pytając, dlaczego tak jest, dlaczego chce nas pozbawić godności? Odpisała, że kat nie może dostawać więcej niż ofiara. A ja do dziś nie wiem, kogo katowałam. Powyższy tekst jest fragmentem książki Marianny Fijewskiej Policjantki. Kobiece oblicze polskich służb, Warszawa 2021. Przegląd nr 20 (sp) Obecnie zastosowanie w medycynie znajdują trzy rodzaje stentów, a mianowicie: stenty klasyczne metalowe BMS (Bare Metal Stent) – inaczej stentgrafty metalowe, wykonane ze stopu z obecnością kobaltu i chromu, stenty nasączone lekami DES (Drug Eluting Stent) – tzw. stenty naczyniowe, które uwalniają leki typu heparyna, stenty operacja na otwartym sercu translations operacja na otwartym sercu Add Operation am offenen Herzen A ja myślałam, że to operacja na otwartym sercu była zła. Und ich dachte, Operationen am offenen Herzen sind schlimm. I że dlatego, w pewnym sensie, dla ratowania życia przeprowadził operację na otwartym sercu. Und dass er deshalb, gewissermaßen, eine Notoperation am offen Herzen vorgenommen habe. Literature powikłania po operacjach na otwartym sercu, operacjach brzusznych, urazach wielonarządowych, ostrej niewydolności oddechowej lub podobnych stanach Eingriffen am offenen Herzen bzw. im Abdominalbereich, infolge von Polytrauma, akuter respiratorischer Insuffizienz oder ähnlichen Komplikationen dürfen nicht mit Somatropin behandelt werden Niekonwencjonalna operacja na otwartym sercu... Eine unorthodoxe OP am offenen Herzen... Że przeprowadzam operację na otwartym sercu na przytomnym pacjencie? Das ich eine offene Herzoperation an einem Mann durchführe der wach ist? Wilson, zdobądź zgodę żony na operację na otwartym sercu. Wilson, besorgen Sie mir die Zustimmung seiner Frau für eine OP am offenen Herzen. Musisz przejść operację na otwartym sercu. Sie brauchen offene Herzchirurgie. Tomografia wykazała zwężenie zastawki aortalnej, którą wymienimy w czasie operacji na otwartym sercu. Der Scan zeigte eine verengte Aortenklappe,... die wir bei einer offenen Herz-OP ersetzen. Był kompletnie wykończony; opieka nad synem zmęczyła go bardziej niż operacja na otwartym sercu. Sich um Max zu kümmern hatte ihn mehr erschöpft als eine Operation am offenen Herzen. Literature A ja myślałam, że to operacja na otwartym sercu była zła. Und ich dachte, Operationen am offenen Herzen sind schlimm. Przeprowadzam na tobie operację na otwartym sercu, bez znieczulenia. Ich führe an dir ohne Narkose eine Operation am offenen Herzen durch. Bezpośrednio po narodzinach Lara przeszła operację na otwartym sercu. Lara wurde unmittelbar nach ihrer Geburt am offenen Herzen operiert. Literature W roku 1995 w Słowenii przeprowadzono pierwszą operację na otwartym sercu bez podawania krwi. 1995 wurde in Slowenien die erste Operation am offenen Herzen ohne Bluttransfusion durchgeführt. jw2019 „Dnia 9 stycznia 1997 roku przeszedłem w Sydney czterogodzinną operację na otwartym sercu. Am 9. Januar 1997 unterzog ich mich in Sydney (Australien) einer vierstündigen Operation am offenen Herzen. jw2019 Nawiasem mówiąc, była to moja ostatnia operacja na otwartym sercu. Es war übrigens die letzte Operation am offenen Herzen, die ich jemals durchführte – am 4. LDS – Mój mąż wracał do siebie po operacji na otwartym sercu. «Mein Mann muss sich immer noch von einer Operation am offenen Herzen erholen. Literature A on wpada natychmiast, może przerywając w połowie operację na otwartym sercu. Der kommt gleich angelaufen, wahrscheinlich hat er eine Operation am offenen Herzen stehen und liegen lassen. Literature Mając 97 lat ciągle robi 20 operacji na otwartym sercu miesięcznie. Mit 97 macht er immer noch jeden Monat 20 Operationen am offenen Herzen. QED Operacje na otwartym sercu dokonywane bez transfuzji są stosunkowo trudne u dzieci, gdyż mają one niewiele krwi. Eine Operation am offenen Herzen ohne Blut ist bei Kindern wegen ihres geringen Blutvolumens sehr schwierig. jw2019 „Asystowałam przy operacjach na otwartym sercu i widziałam najrozmaitsze płuca” „Ich assistierte bei Operationen am offenen Herzen und sah die verschiedensten Lungen“ jw2019 Właśnie miałem operację na otwartym sercu, ponieważ zostałem postrzelony w pierś. Ich hatte gerade eine Operation am offenen Herzen, weil ich in die Brust geschossen wurde. Literature Ale nie jako pacjent, tylko jako lekarz prowadzący operację na otwartym sercu. Allerdings nicht als Patient auf dem Tisch, sondern als Chirurg, der am offenen Herzen operierte. ted2019 Ale to wymaga operacji na otwartym sercu. Aber eine OP am offenen Herzen wird nötig sein. Urządzenia i przyrządy do operacji na otwartym sercu Chirurgische Apparate und Instrumente für chirurgische Eingriffe am offenen Herz tmClass Miałeś tak pewną rękę, że mógłbyś przeprowadzić operację na otwartym sercu. Mit den ruhigen Händen hättest du am offenen Herzen operieren können. Literature Przez ten czas można by chyba zrobić skomplikowaną operację na otwartym sercu. In dieser Zeit hätte man sie am offenen Herzen operieren können. Literature Zarówno operacja na otwartym sercu, jak i operacja bypassu to wyrafinowane operacje wykonywane na ludziach w celu złagodzenia stanu serca. Istnieje jednak wiele różnic między tymi dwiema operacjami. Zasadniczo każda operacja, która rozpoczyna się od otwarcia klatki piersiowej, nazywa się operacją na otwartym sercu.
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński hiszpański Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. operación a corazón abierto cirugía a corazón abierto cirugía de corazón abierto W jej wypadku, operacja na otwartym sercu, bo tego wymagała, normalnie byłaby przeprowadzona w dzieciństwie. Operacja na otwartym sercu w Nigerii, duży kłopot. A ja myślałam, że to operacja na otwartym sercu była zła. Najlepszą możliwością leczenia w Twoim przypadku jest operacja na otwartym sercu. To była... pięcio i pół godzinna operacja na otwartym sercu. Operacja na otwartym sercu wymaga sprzętu i lekarstw. To jest bardziej, jak operacja na otwartym sercu. To ci dopiero operacja na otwartym sercu. To oznacza, że to będzie jak operacja na otwartym sercu! - Dziwne. To jest jak operacja na otwartym sercu i ma wpływ na wszystkie istotne obszary: od sprawnego przebiegu bieżącej produkcji poprzez przygotowania do rozpoczęcia produkcji Taycana aż po ochronę interesów mieszkańców. Es como una operación a corazón abierto y tiene consecuencias en todas las áreas importantes: desde el desarrollo fluido de la producción actual, pasando por los preparativos para el inicio de la producción del Taycan, hasta la protección de los intereses de los vecinos. przeszczep serca lub operacja na otwartym sercu, by je zrekonstruować, zwana Norwood. Okazało się, że cząsteczki siarki osadziły się na głowicy magnetycznej i konieczna była operacja na otwartym sercu. El equipo descubrió que las partículas de sulfuro se pegaban al cabezal de la cinta y que era necesaria una "cirugía a corazón abierto". Najlogiczniejsza byłaby kriogeniczna operacja na otwartym sercu Operacja na otwartym sercu w Kamerunie? Operacja na otwartym sercu to za duże ryzyko, zwłaszcza w jego stanie. To operacja na otwartym sercu. To operacja na otwartym sercu. Niekonwencjonalna operacja na otwartym sercu... Operacja na otwartym sercu? Operacja na otwartym sercu? Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 22. Pasujących: 22. Czas odpowiedzi: 48 ms.

Z tego co wiem bedzie to operacja na otwartym sercu, przy zatrzymaniu pracy serca I pluc. Przy nacieciu mostka. Moj narzeczony jest Hiszpanem I w hiszpanii go zooperuja. Dokladnie w pamplonie, w

Tekst piosenki: [Natalia Grosiak:] Zwoje bandaży, emocji i wrażeń Doraźną tu pomoc trafi szlag Na otwartym sercu prowadzisz ten zabieg Przedłuża się zasięg [Natalia Grosiak:] Operacja trwa Nikt nie wchodzi, ty działasz sam Chciałeś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Operacja wciąż trwa [Piotr Rogucki:] Zamknięte, otwarte, bijące czy martwe Zabierz ze sobą serca pół Odcięłaś mi drogę, uciekam stąd niosąc Krwawiące wciąż serce [Natalia Grosiak & Piotr Rogucki:] Operacja trwa Nikt nie wchodzi, ty działasz sam Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Chciałeś/chciałaś - masz Życie, życie nam ucieka Operacja wciąż trwa [Natalia Grosiak & Piotr Rogucki:] Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? [Natalia Grosiak & Piotr Rogucki:] Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Chciałeś/chciałaś - masz Czy bez szwanku przeżyję ja? Operacja wciąż trwa Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu . 707 218 360 18 745 533 673 180

operacja na otwartym sercu gra